Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiający wątpliwości nikomu, nawet najbardziej uprzedzonym i tępym osobom, proponuję abyśmy zwinęli nasz obóz i skierowali się ku zachodowi w poszukiwaniu przejścia.
Skaliste podnóże płaskowzgórza było dosyć niewygodną drogą. Posuwaliśmy się więc powoli. Nagle natrafiliśmy na coś co nam dodało otuchy: były to ślady dawnego obozowiska, jak wskazywały puste blaszki od konserw, butelka z etykietą „Brandy“, złamany klucz do otwierania puszek, i jeszcze inne rozmaite szczątki. Między nimi znaleźliśmy gazetę „Chicago Democrate“, ale data na niej była już nieczytelna.
— To nie moja gazeta — rzekł Challenger — to Maple White’a.
Lord Roxton przyglądał się ciekawie paprociowemu drzewu ocieniającemu obozowisko.
— Spójrzcie na to — rzekł — zdaje mi się że to drogowskaz.
Kawałek kory, zwrócony na zachód, przybity był do drzewa.
— Naturalnie, że drogowskaz — zawołał Challenger — cóżby innego? Zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa wyprawy, nasz pionier zostawił ten znak aby wskazać następcom drogę jaką iść należy. Być może że natrafimy na jeszcze inne wskazówki.
Trafiliśmy istotnie, ale były one straszne. Tuż pod skałą rosła kępa bambusów, równie gęstych