Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T1.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Gdybym chociaż mógł stąd wyłowić jedną, dobrą, treściwą sentencję, wyrażającą jakąś jasną myśl ludzką! Ach, już jest. Ta mi wystarczy. Wydaje mi się że rozumiem ją w pewien mglisty sposób. Przepiszę ją sobie, i będzie ona moją gwiazdą przewodnią w drodze do strasznego profesora.
— Czy mogę czemś jeszcze panu służyć?
— Owszem, chciałbym napisać do niego, i gdybym mógł stąd ten list wysłać, podając wasz adres, nadałoby mu to pożądany charakter.
— Pański gość wpadnie tutaj, narobi hałasu, połamie nam meble.
— Nie, nie... pokażę panu list, i upewniam pana że nie będzie w nim nic rozdrażniającego.
— No więc oto moje biurko i fotel. Papier znajdzie pan tu. Chciałbym spojrzeć na list przed wysłaniem.
Ułożenie tego listu zajęło mi dosyć czasu, ale pochlebiam sobie że wypadł nienajgorzej. Z pewną dumą odczytałem go krytycznie nastrojonemu bakterjologowi.
„Szanowny Panie Profesorze — głosił list — jako zapalony badacz natury z żywem zainteresowaniem śledziłem Pańskie wywody co do różnicy między Darwinem a Weissmannem. Niedawno zagłębiłem się ponownie w tych zagadnieniach, odczytując powtórnie....
— Piekielny kłamczuchu! wtrącił Henryk Tarp.