Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T1.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Przysunąłem się nieco bliżej do niej.
— Jakżeż odgadłaś że mam zamiar oświadczyć ci się? zapytałem zdumiony.
— Czyż kobieta może tego nie odgadnąć? Podobna okoliczność nie bywa dla kobiety nigdy niespodzianką. Ale nasza przyjaźń była tak piękna, i tak miła, że nie powinieneś jej niszczyć. Czyż nie zachwyca cię ta myśl, że mężczyzna i kobieta mogą obcować z sobą tak otwarcie, tak poprostu jak myśmy obcowali?
— Nie Gladys. Obcować otwarcie i poprostu mogę i z naczelnikiem stacji (nie wiem doprawdy w jaki sposób poważny ten urzędnik wmięszał się do naszej rozmowy, pobudzając nas do wesołości) Takie obcowanie nie zadawalnia mnie wcale. Chciałbym otoczyć cię ramieniem, złożyć twoją głowę na mojej piersi, chciałbym....
Ale Gladys podniosła się z krzesła, widząc iż usiłuje urzeczywistnić moje pragnienie.
— Wszystko się popsuło, Nedzie — rzekła — co za szkoda doprawdy łamać naszą starą, dobrą przyjaźń przez podobne wyskoki. Dlaczego nie potrafisz panować nad sobą?
— To miłość — broniłem się — przecież nie ja ją wymyśliłem, ale jest to uczucie naturalne i nieuniknione.
— Miłość wzajemna może być cudowną. Ale co do mnie nie odczuwałam jej nigdy.