Strona:PL Doyle, tł. Neufeldówna - Z przygód Sherlocka Holmesa.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„— Weszłam przez ciekawość do skrzydła niezamieszkanego — odparłam — ale tam tak ciemno i pusto, że zdjął mnie stracą i uciekłam. Och, co tam za cisza w tych kątach.
„— To wszystko? — spytał, wpatrując się bacznie we mnie.
„— A cóż pan chce więcej?
„— Jak się pani zdaje, dlaczego te drzwi są zamknięte na klucz.
„— Nie mam pojęcia.
„— Dlatego, żeby uniemożliwić wstęp ludziom, którzy nie mają tam nic do roboty. Rozumie pani?
„Uśmiechał się ciągle z niesłychaną uprzejmością.
„— Oczywiście, gdybym była wiedziała...
„— A więc, teraz pani wie. Jeśli noga pani kiedykolwiek jeszcze postanie tutaj — w jednej chwili uśmiech jego zmienił się w skurcz gniewu, a oczy przeszyły mnie piekielnem spojrzeniem — oddam panią na żer brytanowi.
„Byłam taka wystraszona, że już nic nie wiem, co robiłam. Odeszłam pewnie, bez słowa odpowiedzi, do swego pokoju. Nie pamiętam już nic do chwili, w której znalazłam się, cała drżąca, na łóżku. Wówczas, panie Holmes, pomyślałam o panu. Nie mogłam tam już żyć bez zasięgnięcia czyjejkolwiek rady. Bałam się domu, męża, żony, służących, nawet dziecka. Wszyscy przejmowali mnie odrazą.
„Zdawało mi się, że obecność pańska uratuje wszystko. Oczywiście, byłabym mogła uciec z domu, ale ciekawość moja była prawie równie silna