Przejdź do zawartości

Strona:PL Doyle, tł. Neufeldówna - Z przygód Sherlocka Holmesa.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

najdywania zgubionych ołówków i zasilania radami pensyonarek, kończących nauki. Zdaje mi się, że zjechałem już na ostatni stopień. Ten list otrzymany dzisiaj, wydaje mi się ostateczną granicą upodlenia: czytaj i osądź sam.
Rzucił mi zmięty list. Wysłany był z Montague-Place, datę miał z dnia poprzedniego, a oto co zawierał:

„Szanowny Panie!
Pragnę bardzo zasięgnąć rady Pana w sprawie miejsca nauczycielki, jakie mi proponują. Będę u Pana jutro, o godzinie pół do jedenastej, jeżeli pora ta dla Pana dogodna.
Łączę wyrazy wysokiego szacunku.
Violetta Hunter“.

— Czy znasz tę panią? — spytałem.
— Bynajmniej.
— Już jest pół do jedenastej.
— Tak, i to pewnie ona właśnie zadzwoniła.
— Sprawa będzie może bardziej zajmującą, niż przypuszczasz. Przypomnij sobie, już ci się tak nieraz zdarzyło.
— Miejmy nadzieję! Wątpliwości nasze zostaną niebawem rozproszone, gdyż, jak mi się zdaje, osoba, o której mowa, nadchodzi.
Istotnie drzwi otworzyły się i weszła młoda dziewczyna, ubrana skromnie, ale przyzwoicie; twarz Jej wesoła, ożywiona, pokryta była piegami, jak jajko siewki, a swobodne obejście się wykazywało kobietę, przywykłą radzić sobie w życiu samodzielnie....