Strona:PL Doyle, tł. Neufeldówna - Z przygód Sherlocka Holmesa.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nagle karłowacieją, wyrodnieją. To samo zdarza się często u ludzi. Według mojej teoryi, jednostka przedstawia w rozwoju swoim cały szereg własnych przodków, a taki nagły zwrot do dobrego czy złego zależy od pewnego silnego wpływu, który oddziałał na cały ród. Dany osobnik staje się niejako streszczeniem dziejów własnej rodziny.
— Teorya nieco fantastyczna.
— To też ja się tak bardzo przy niej nie upieram. Mniejsza o powód, dość, że pułkownik Moran zaczął wchodzić na złą drogę. Jakkolwiek nie przyszło do jawnego skandalu, niemniej Indye stały się dla niego za ciasne. Wyjechał, przybył do Londynu i znów zarobił na złą sławę. W owej to epoce odnalazł go profesor Moriarty i przez pewien czas Moran był naczelnikiem jego sztabu. Moriarty zaopatrywał go hojnie w pieniądze i posługiwał się nim w wypadkach pierwszorzędnej wagi, powierzał mu robotę, której zwyczajny przestępca nie byłby się podjął.
„Pamiętasz może śmierć pani Stewart, z Landeru, w r. 1887. Nie? Otóż jestem przekonany, że na czele tego stał Moran; ale niczego nie było można mu dowieść.
„Pułkownik był tak mądrze ukryty, że nawet wtedy, gdy banda Moriarty’ego została rozproszona, nie mogliśmy jego oskarżyć.
„Przypominasz sobie, jak starannie, gdym był wówczas u ciebie, zamykałem okiennice, w obawie strzału? Uważałeś niechybnie, że jestem imaginacyjny. Tymczasem ja wiedziałem doskonale co robię, gdyż znanem mi było istnienie tej niezwykłej strzel-