Strona:PL Doyle, tł. Neufeldówna - Z przygód Sherlocka Holmesa.pdf/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Anglika, przyniósłby jej wielką pociechę; gdybym zatem zechciał łaskawie powrócić i t. d. i t. d. Poczciwy Steiler zapewniał mnie w dopisku, że przybycie moje uważać będzie za bardzo wielką łaskę, gdyż owa pani nie chce wezwać lekarza Szwajcara, skutkiem czego spada na niego ciężka odpowiedzialność.
Wezwania tego rodzaju nie można pominąć. Niepodobna odmówić żądaniu rodaczki, umierającej w obcym kraju. Wahałem się jednak, nie chciałem zostawić Holmes’a. W końcu postanowiliśmy jednak, że on zatrzyma młodego posłańca, jako przewodnika i towarzysza, gdy ja powrócę do Meiringenu. Przyjaciel mój powiedział, że chce jeszcze pozostać nad wodospadem, a potem pójdzie zwolna do Rosenlaui, gdzie się spotkamy wieczorem. Gdy odwróciłem się, odchodząc, ujrzałem Holmes’a opartego o skałę — stał ze skrzyżowanemi rękoma i wpatrywał się w dół, w rozhukaną falę wody.
Stanąwszy na szczycie zbocza, odwróciłem się ponownie. Z tego miejsca niepodobna było widzieć wodospadu, lecz mogłem dojrzeć prowadzącą do niego przez grzbiet wzgórza wijącą się ścieżkę. Pamiętam, że szedł nią bardzo szybko jakiś mężczyzna. Widziałem czarną postać jego odcinającą się wyraźnie na tle zieleni po za nim. Zauważyłem i jego i pośpiech, z jakim szedł, ale, sam śpiesząc, zapomniałem wnet o nim.
Minęła dobra godzina, zanim doszedłem do Meiringenu. Stary Steiler stał w przedsionku hotelu.