Strona:PL Diderot - To nie bajka.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ziemię liśćmi i kwiatami; grajkowie nastroili instrumenty; nic nie mąciło słodyczy, ani nie krępowało swobody twoich i jej uścisków. Odśpiewano hymn, hymn który zagrzewał cię abyś był mężczyzną, który upominał nasze dziecię aby było kobietą; kobietą chętną i pełną rozkoszy. Tańczono dokoła waszego legowiska; i oto, wychodząc z ramion tej kobiety, doświadczywszy na jej łonie najsłodszych upojeń, zabiłeś jej brata, przyjaciela, jej ojca może! Zrobiłeś gorzej jeszcze: spójrz w tę stronę, popatrz na to zakole najeżone grotami; tę broń, która groziła jedynie nieprzyjaciołom, widzisz obróconą przeciw naszym własnym dzieciom; widzisz nieszczęśliwe towarzyszki naszych uciech; patrz na ich smutek, patrz na boleść ich ojców, na rozpacz matek, tamto skazane są, aby zginęły z naszych rąk, albo z choroby której im udzieliłeś. Oddal się, chyba że twoje okrutne oczy lubują się w widowisku śmierci; oddal się; idź, i oby występne morza, które oszczędziły cię w czasie podróży, mogły zmazać swą winę i pomścić nas, pochłaniając cię zanim powrócisz! A wy, mieszkańcy Otaiti, schrońcie się do waszych chat, schrońcie się wszyscy; niechaj ci niegodni cudzoziemcy słyszą przy swoim odjeździe jedynie ryczące fale i widzą jedynie pianę której wściekłość bieli opustoszałe wybrzeże!“
Zaledwie skończył mówić, gromada mieszkańców znikła, wielka cisza zapanowała na całej przestrzeni wyspy, słychać było jedynie ostry poświst wiatru i głuchy łoskot wód; możnaby rzec, iż po-