Strona:PL Diderot - To nie bajka.pdf/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a. — A dlaczego mu nie uwierzą?
b. — Dlatego, iż, porównując swoje obyczaje z naszymi, będą raczej woleli wziąć Aoturu za kłamcę, niż uważać nas za tak niedorzecznych.
a. — W istocie?
b. — Nie wątpię o tem: życie dzikich jest tak proste, a nasze społeczeństwo jest machiną tak zawikłaną! Mieszkaniec Otaiti sięga początków świata, Europejczyk zaś sięga jego starości. Przestrzeń, jaka go dzieli od nas, jest większa, niż oddalenie między nowonarodzonem dzieckiem a zgrzybiałym starcem. Nie rozumie nic z naszych zwyczajów, z naszych praw; widzi w nich jedynie zapory, poprzebierane w setkę rozmaitych form; zapory, zdolne jedynie zrodzić oburzenie i wzgardę u istoty, w której poczucie wolności jest najgłębszem z uczuć.
a. — Czy ty wierzysz w tę bajkę o Otaiti?
b. — To nie bajka; i nie miałbyś żadnej wątpliwości w szczerość Bougainville’a, gdybyś znał Przyczynek do jego Podróży.
a. — I gdzież znajduje się ów Przyczynek?
b. — Tu, na tym stole.
a. — Czy mi go nie użyczysz?
b. — Nie; ale możemy go przebiedz razem, jeżeli zechcesz.
a. — Oczywiście że zechcę. Oto mgła opada, i lazur nieba zaczyna się pojawiać. Zdaje się, że moim losem jest być zawsze pobitym przez ciebie, aż do najmniejszych drobiazgów; muszę być widocznie bardzo dobry, skoro ci przebaczam wyższość równie ustawiczną!