Strona:PL Diderot - To nie bajka.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sobie mnóstwo trudu aby pomnożyć dwa człony zrównania, pomiędzy którymi zachodzi wiekuista i konieczna równość. Mimo to, nie wątpię iż przeciętna długość życia człowieka cywilizowanego jest większa niż u człowieka dzikiego.
b. — A jeżeli trwanie machiny nie jest właściwą miarą jej większego lub mniejszego zużycia, cóż stąd wyciągniesz za wniosek?
a. — Widzę, iż, wszystko zważywszy, byłbyś skłonny uważać ludzi za tem bardziej złych i tem bardziej nieszczęśliwych, im bardziej są cywilizowani?
b. — Nie będę przebiegał wszystkich okolic świata, ale uprzedzam cię, iż stan człowieka wyda ci się szczęśliwym jedynie w Otaiti, a znośnym jedynie w pewnym zakątku Europy. Tam, podejrzliwi i zazdrośni o swoje bezpieczeństwo władcy dołożyli starań, aby go utrzymać w tem co nazywasz ogłupieniem.
a. — W Wenecyi może?
b. — Dlaczego nie? Nie zaprzeczysz przynajmniej, że nigdzie niema mniej nabytej oświaty, mniej sztucznej moralności i mniej urojonych cnót i przywar.
a. — Nie spodziewałem się pochwały tego rządu.
b. — Toteż go nie chwalę. Wskazuję ci rodzaj rekompensaty za niewolę, jaką wszyscy cudzoziemcy odczuli i wysławiali.
a. — Nędzna kompensata!
b. — Być może. Grecy skazali na śmierć człowieka, który dodał jedną strunę do lutni Merkurego.
a. — I zakaz ten jest krwawą satyrą na ich pierwszych prawodawców. Należało przeciąć pierwszą strunę.