Strona:PL Diderot - To nie bajka.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kładam się że ich barbarzyństwo mniej jest opłakane niż nasza cywilizacya. Ileż drobnych łajdactw równoważy u nas okrucieństwo paru wielkich zbrodni, o które się robi tyle hałasu! Ludzie niecywilizowani przedstawiają mi się jako mnogość sprężyn rozprószonych i oddzielnych. Bezwątpienia, gdyby zdarzyło się niektórym z owych sprężyn zderzyć się, wówczas jedna albo druga, lub też obie, skruszyłyby się. Aby zapobiedz temu niebezpieczeństwu, osobnik o głębokiej mądrości i wzniosłym geniuszu skupił te sprężyny i złożył z nich machinę; i w tej machinie, nazwanej społecznością, wszystkie sprężyny stały się czynne, zależne jedna od drugiej, bezustanku napięte. Otóż, w ciągu jednego dnia, skruszyło się ich, w tym prawodawczym porządku, więcej, niż wprzódy w ciągu roku w bezładzie przyrody. A cóż za hałas! cóż za spustoszenie! cóż za olbrzymie zniszczenie małych sprężynek, skoro dwie, trzy, cztery z tych ogromnych machin zderzą się o siebie gwałtownie!
a. — Zatem, wybrałbyś raczej stan natury dzikiej i nieokrzesanej?
b. — Dalibóg, nie śmiałbym rozstrzygać; ale wiem, że widywano nieraz człowieka z miasta jak zrzucał szaty i wracał do lasu, nigdy zaś nie widziano człowieka z lasu aby się ubrał i osiedlił w mieście.
a. — Często przychodziło mi na myśl, że suma dobra i zła zmienna jest dla każdej jednostki; ale że dola i niedola danego gatunku zwierzęcego ma swoje niepodobne do przekroczenia granice, i że, być może, wysiłki nasze przynoszą nam, w ostatecznym wyniku, tyleż utrapień co korzyści; tak, iż zadajemy