Strona:PL Delavigne - Do Napoleona.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 10 )

W jakim w polach Filippy, przed Brutusem wtórym,
Stanął genijusz jego, śród czarnego cienia;
W jakim Rychard trapiony przez dręczące spanie,
Całéj swojéj rodziny, ujrzał mściwe mary,
Otaczające jego sztandary,
Wołaiąc: o rozpaczay! i giń, giń tyranie!
Napoleon, w dumaniu pogrążon głębokiém,
Czuwał, sam, zachowując milczenie surowe:
Trud, i bezsen, chyliły tę potężną głowę
Ku mappie, w którą pilném zapatrzył się okiem.
W tém pod jego namiotem, przed jego oblicze,
Trzy siostry, trzy niewiasty stają wojownicze.

Uboga, próżna ozdób, piękna swemi czyny,
Pierwsza się wydawała, jak rzymska dziewica,
Któréj szlachetne słońcem ogorzały lica:
Jéj skronie, otaczała gałązka dębiny;
Na sztandarze francuzkim rękę miała wspartą,
Co przywodził na pamięć, dzień chwały i męztwa;
Trzy farby, przez chorągiew jaśniały podartą,
Lecz podartą od zwycięztwa.

«Zaznałam cię żołnierzem, dziś władzę monarszą
«Osiągłeś! pod Marengo straszliwe spotkanie,