Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, i wierzę, ze pozostaniemy nimi na długo. Obserwowałem cię panie Rolliin i doszedłem do przekonania, że rozumiemy się i pasujemy do siebie.
— Jedność wytwarza siłę: związawszy się z sobą możemy być pewnymi najśmielszych przedsięwzięć.
— I ja tak myślę...
Graucey spojrzał na zegarek.
— Dwunasta — rzekł. — Czy śniadanie jadasz pan w domu?
— Nie.
— W takim razie zapraszam pana na nie.
— Przyjmuję.
— Dziękuję, podczas śniadania pomówimy o różnych sprawach i o przyszłości.
Gilbert kazał zaprządz do powozu i wpół godziny później wraz z nowym przyjacielem siedział w gabinecie „Cafe anglais“.

IX.

Powrót Henryki do zdrowia przeciągnął się dłużej, niż doktór spodziewał się.
Od miesiąca matka i córka samotne żyły w pałacu, niewidując nikogo, pozbawione wizyt księdza d‘Areynes i Lucyana Kernoël.
Gilbert od czasu powrotu z Monte Carlo dwa razy dla zachowania pozorów wobec służby zjawiał się w apartamencie żony i zamieniwszy kilka wyrazów obojętnych, wychodził, nie pożegnawszy nawet Maryi Blanki.
Opuszczenie to i obojętność sprawiały im wiele cierpienia.
Nalconiec lekarz pozwolił Henryce odbywać niewielkie wycieczki po mieście, pod warunkiem wszelako by nie męczyły ją.