Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Marjo!
— Fryderyko!
Jednakowy przypływ czułości rzucił je ku sobie. Na nieme zapytanie żony, Herbert wymienił nazwisko przybyłej... Była to królowa Palerma. Trochę wyższa i chudsza od swej kuzynki iliryjskiej, wydawała się o kilka lat starszą. Czarne oczy, czarne włosy, ułożone wysoko na czole, matowa cera nadawały jej wygląd Włoszki, aczkolwiek urodziła się na dworze bawarskim. Nie było w niej nic niemieckiego, poza sztywnością długiej i płaskiej kibici, poza dumnym wyrazem uśmiechu i brakiem harmonji w tualecie, charakteryzującym tamtejsze kobiety. Rozłączone przez życie, zachowały dla siebie wzajemną przyjaźń.
— Widzisz, nie mogłam się doczekać — rzekła królowa Palerma, ściskając jej ręce. — Cecco nie wrócił... przyszłam bez niego... Tak się spóźnił... Często myślałam o tobie, o was... O, te działa Raguzy, w nocy zdawało mi się, że je słyszę...
— Było to echo dział Caserty — odezwał się Chrystjan, — czyniąc aluzję do bohaterstwa Marji, wygnanej o kilka lat wcześniej.
Westchnęła:
— Ah, tak, Caserta... opuszczono nas, nas także... Co za niedola! Jakgdyby wszystkie korony nie powinny były działać solidarnie... Teraz wszystko skończone. Świat oszalał...
Potem zwracając się do Chrystjana:
— To wszystko jedno! Winszuję kuzynie... postąpił pan, jak przystoi królowi.
— Oh! — odparł, wskazując na Fryderykę — właściwym królem z nas dwojga...
Królowa gestem nakazała mu milczenie...