Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Człowiek taki sam, jak i ty, twarz moja byłaby nawet biała, gdyby jej wichry i upały nie spaliły.
— Widziałem dużo cudów — mówił psalmista, ale to jest cud nad cudami.
— Spojrzyj na mnie — rzekł Sokole-Oko, odrzucając skórę z głowy. — A teraz skoro już wiesz, z kim masz do czynienia, powiedz mi, czy nie wiesz, gdzie Unkas jest zamknięty, a jeżeli możesz, zaprowadź mnie do niego.
— Mogę to uczynić z łatwością — odrzekł Dawid uradowany.
— A więc idźmy — rzekł Sokole-Oko i wciągnął znów skórę niedźwiedzią na głowę.
Po drodze Dawid opowiedział, że straż, pilnująca Unkasa, pozwalała mu wchodzić do więźnia; zapewne uważano poczciwego psalmistę za nieszkodliwego waryata. Unkas zamknięty był w chacie, stojącej w samym środku osady, nie łatwo więc było dostać się do niej niepostrzeżenie. Ale Sokole Oko liczył na swe przebranie i śmiało szedł za Dawidem. Gdy Indyanie pilnujący więźnia, poznali psalmistę, i mniemane-