Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ców, schylił się, posunął ogromny pień drzewa, którym wyjście chciał zatarasować, potem odezwał się w języku angielskim:
— Blade twarze umieją nawet dowcipne bobry oszukiwać, ale czerwone skóry mordują Anglików.
Wtem głuche mruczenie dało się słyszeć i znany nam niedźwiedź wsunął się ostrożnie. Chytry Lis spojrzał nań uważnie i będąc pewnym, że ma do czynienia z czarownikiem, którego się wcale nie lękał, zbliżył się, chcąc dać mu jakieś polecenie. Ale zwierz niespodzianie wyciągnął kosmate łapy, i chwycił go silnie w objęcia, a Hejward zerwał się szybko i mocnym rzemieniem skrępował ręce i nogi Hurona. Wówczas Sokole-Oko złożył Chytrego-Lisa na ziemię, zsunął z głowy skórę niedźwiedzią i ukazał mu swe oblicze. Krzyk wyrwał się z piersi Hurona.
— Aha! odzyskałeś mowę — rzekł myśliwiec — nie potrzeba jednak, abyś jej ze szkodą naszą używał, wolę więc zatkać ci porządnie usta.
Wykonał natychmiast to, co zapowiedział, i, zwracając się do Hejwarda: