Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Stójcie — przerwał Hejward — ja chcę iść z Dawidem. I ja także mógłbym się przebrać, wymalować, udawać waryata i tym sposobem dostać się do Huronów. Oni mnie przecież nie pożrą, skoro nie pożarli naszego śpiewaka. Kora jest u Delewarów, wy obmyślcie zatem sposób wydobycia jej stamtąd, ale Alicya pozostaje w rękach najzawziętszych wrogów naszych, Huronów. Jestem żołnierzem i nie zbywa mi na odwadze; pójdę tam śmiało, a może mi się uda ją uratować.
Sokole-Oko, spoglądając z upodobaniem na młodzieńca, któremu z oczu patrzała nieustraszona odwaga, uśmiechał się i mówił:
— Nikt nie powstrzyma jelenia, gdy ma ochotę wskoczyć do wody. Wielki-Wąż ma zapas farb przy sobie i zna się dobrze na sztuce malowania ciała. Siadaj pan tam pod drzewem, a on z pana zrobi tak pysznego waryata, że wszystkich w pole wyprowadzisz.
Wielki-Wąż zabrał się niezwłocznie do dzieła, wymalował całą twarz młodzieńca tak cudacznie, że nadał jej wyraz wesoły i błazeński, jaki zazwyczaj miewają kuglarze. Mayor miał teraz na