Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Otóż to jest nauka, którą ludzie czerpią w szkołach, nie wydalając się ze swoich miast murowanych. Pójdę ja tymczasem, zakradnę się do tego hultaja i chwycę go za te długie nogi, tylko nie strzelaj pan do niego.
Ale w miarę, jak Sokole Oko zbliżał się do Indyanina, zaczął iść śmielej i śpieszniej, nakoniec dotknął tylko jego ramienia, mówiąc:
— Cóż to, przyjacielu, czy bobry uczysz psalmy śpiewać?
Wielkie było zdziwienie Hejwarda, gdy się dowiedział, że to, co wziął za osadę indyjską, była to po prostu osada bobrów, które tu sobie urządziły staw i groblę. W mniemanym Indyaninie poznał teraz Dawida psalmistę i skoczył go powitać. Myśliwiec śmiał się ciągle serdecznie i nakoniec zapytał Dawida:
— Powiedz-że mi najpierw, co się stało z dziewczętami?
— Są w niewoli pogańskiej — odrzekł tamten. — Wódz tych dzikich ludzi poszedł na łowy, a jutro udamy się dalej w głąb lasów. Starszą siostrę zabrano aż tam za góry, do innego plemienia, młodsza jest stąd niedaleko u Huronów.