Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Prosimy państwa na wieczerzę! — ozwał się myśliwiec. — Nie jest to zapewne uczta stosowna dla majora armii królewskiej, ale w czasach wojennych i na tem poprzestać trzeba. No, chodźże pan, panie śpiewaku i przestańże już rozpaczać nad tem źrebięciem — a gdy już wszyscy weszli do podziemia, dodał: — Płomień jest za jasny i mógłby zwabić Huronów. Zapuść zasłonę, Unkasie.
Podczas gdy młodzieniec spełniał to polecenie, zapuszczając grubą kołdrę u wejścia jaskini, z głębi wysunęła się ogromna postać. Alicya krzyknęła przeraźliwie — wnet jednak poznano w nowoprzybyłym Wielkiego-Węża; w milczeniu cofnął się on znowu w głąb i odchylił drugą zasłonę, ukrywającą inne wejście, którem wszedł do jaskini.
Podróżni mieli ze sobą trochę zapasów żywności, które dodali do świeżo upieczonej zwierzyny. Wszyscy zasiedli przy ognisku; Wielki Wąż usadowił się także obok syna. Obaj bardzo byli podobni do siebie, pomimo różnicy wieku. Twarz Wielkiego-Węża miała ten wyraz głębokiego spokoju, jakim odzna-