Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdzie przychodzą zasięgać mej rady. Tutaj-to, zdala od ludzi, podziwiam Boga w bezmiarach tych pustkowi, i gotuję się do śmierci, którą zwiastują mi rychło moje dni sędziwe«.
„Kończąc te słowa, pustelnik ukląkł, my zaś poszliśmy za jego przykładem. Rozpoczął głośną modlitwę, której Atala odpowiadała. Nieme błyskawice rozdzierały jeszcze niekiedy niebo na wschodzie, na chmurach zaś od zachodu trzy słońca błyszczały równocześnie. Parę lisów, spłoszonych burzą, wyciągało czarne pyszczki na kraju przepaści; słychać było drżenie roślin, które, schnąc pod powiewem wieczornego wiatru, podnosiły ze wszystkich stron powalone łodygi.
„Wróciliśmy do groty, gdzie pustelnik rozciągnął łoże z cyprysowego mchu dla Atali. Głęboka omdlałość ujawniała się w oczach i poruszeniach dziewicy; spoglądała na ojca Aubry, jak gdyby chciała mu zwierzyć jakąś tajemnicę; ale coś zdawało się ją powstrzymywać, czy to moja obecność, czy wstyd jakiś, czy bezużyteczność wyznania. Usłyszałem, jak wstała wśród nocy, szukała Samotnika: ale, ponieważ odda jej swoje posłanie, sam poszedł oglądać piękność nieba i modlić się do Boga na szczycie góry. Rzekł mi nazajutrz, iż to był jego częsty obyczaj, nawet podczas zimy, jako że lubił patrzeć, jak lasy kołyszą się obnażonemi wierzchołkami, jak chmury szybują po niebie, wiatry