Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kiedy słońce się schowa, a milczenie unosi się nad szałasami Dzikich.
„Kto mógł ocalić Atalę? Kto mógł zapobiec, aby nie uległa naturze? Jedynie cud, to pewna; i ten cud się ziścił! Córka Simaghana uciekła się do Boga chrześcijan; rzuciła się na ziemię i odmówiła żarliwą modlitwę, zwróconą do swej matki i do Królowej dziewic. W tej to chwili, o René, powziąłem cudowne pojęcie o tej religii, która, w głębi lasów, pośród wszystkich niedostatków życia, może obsypać nieszczęśliwego tysiącem darów; o lej religii, która, przeciwstawiając swą potęgę strumieniowi namiętności, starczy sama aby je zwyciężyć, gdy wszystko zda się im sprzyjać: i tajemnica lasów i nieobecność ludzi i życzliwość cienia. Ach! jakąż mi się zdała boską ta prosta Dzika, ta nieuczona Atala, która, na kolanach przed starą powaloną sosną, niby u stóp ołtarza, ofiarowała Bogu swe modły za kochanka-bałwochwalcę! Oczy jej, wzniesione ku gwieździe nocy, policzki zroszone łzami wiary i miłości, jaśniały nieśmiertelnym blaskiem. Po wiele razy zdawało mi się, że gotowa jest ulecieć ku niebu; wiele razy mniemałem, iż widzę spływających na promieniach księżyca, że słyszę w gałęziach drzew owych Geniuszów, których Bóg chrześcijan zsyła żyjącym wśród skał pustelnikom, kiedy zamierza powołać ich do siebie. Zasmuciło mnie to, uląkłem się bowiem iż Atali nie-