Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i rycerzy, którzy święcili zwycięstwa nad Maurami: Pelasga, Cyda, Gonzalwy z Kordui. Ponad temi portretami wisiał na ścianie miecz ostatniego króla Grenady. Aben-Hamet zdławił w sobie boleść i rzekł jeno jak lew, spoglądając na te obrazy:
»My nie umiemy malować.«
Szlachetny Lautrec, widząc iż oczy Maura zwracają się mimowoli ku mieczowi Boabdyla, rzekł:
»Rycerzu, gdybym był wiedział iż zaszczycisz ucztę swem przybyciem, nie byłbym cię przyjął tutaj. Zwykła to rzecz postradać szpadę: patrzałem na to, jak najdzielniejszy z królów oddal swoją szczęśliwemu wrogowi.
— Och! wykrzyknął Maur, zasłaniając twarz połą szaty, można ją postradać jak Franciszek I; ale jak Boabdyl!...«
Zapadła noc, wniesiono pochodnie; rozmowa potoczyła się innym torem. Obecni poprosili don Karlosa, aby opowiedział odkrycie Meksyku. Prawił o tym nieznanym świecie z przepychem wymowy, wrodzonym Hiszpanom. Opowiadał o nieszczęściach Montezumy, o obyczajach Amerykanów, o cudach kastylskiej dzielności, a nawet o okrucieństwach rodaków, które nie wydzierały z jego ust ani nagany ani pochwały. Opowieści te zachwycały Aben-Hameta, którego arabska krew ujawniała się w namiętności do cudownych historyj. On sam, z kolei, na-