Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się może stała dla mnie śmiercią. Niebawem odjazd mój przywróci wam spokój, o ile dona Blanka nie każe mi zostać u swoich stóp.
— Rycerzu, rzekła Blanka, zostaniesz przy moim bracie; będziesz mnie uważał za siostrę. Wszystkie serca tułaj cierpią; nauczysz się od nas znosić niedole życia.«
Blanka chciała skłonić trzech rycerzy aby sobie podali ręce; wszyscy trzej cofnęli się.
»Nienawidzę Aben-Hameta! wykrzyknął don Karlos.
— Zazdroszczę mu, rzeki Lautrec.
— A ja, rzekł Maur, szanuję don Karlosa, współczuję z Lautrecem, ale nie mogę ich kochać.
— Zostańmy wszelako razem, rzekła Blanka, a wcześniej lub później, z szacunku zrodzi się przyjaźń. Niechaj opłakane wydarzenie, które nas tu zgromadziło, będzie na zawsze tajemnicą dla Grenady.«
Od tej chwili, Aben-Hamet stał się tysiąc razy droższy córce diuka de Santa-Fe; miłość kocha się w męstwie; nic nie brakło już Abenserażowi, skoro był dzielny i skoro don Karlos zawdzięczał mu życie. Za radą Blanki, Aben-Hamet przez kilka dni nie pojawił się w pałacu, aby się dać uspokoić wściekłości don Karlosa. Słodkie zarazem i gorzkie uczucia zaległy w duszy Maura; o ile, z jednej strony, świadomość iż ubóstwiana kocha go tak wiernie i gorąco, była