Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie następuje tak szybko, jak się spodziewałam! Miłość zdwoiła me siły; dusza moja nie mogła tak rychło rozłączyć się z tobą«.
„W tem miejscu, już nie szlochania moje przerwały opowiadanie Atali, ale wybuchy, jakie znane są jedynie Dzikim. Tarzałem się oszalały po ziemi, miotając ramionami i kąsając sobie ręce. Stary ksiądz, z cudowną tkliwością, biegł od brata do siostry i otaczał nas tysiącznemi staraniami. Mimo spokoju swego serca, mimo brzemienia lal, umiał wszelako przemówić do nas młodych, a wiara dostarczała mu akcentów bardziej zgoła tkliwych i gorących niż nasze namiętności. Czy ów ksiądz, który, od czterdziestu lat, ofiarowywał się każdego dnia w tych górach służbie Boga i ludzi, nie przypomina ci całopaleń Izraela, dymiących nieustannie na wysokościach gór, przed obliczem Pana?
„Niestety! napróżne starał się znaleźć lekarstwo na cierpienia Atali. Zmęczenie, zgryzota, trucizna i namiętność bardziej śmiertelna niż wszystkie trucizny razem, połączyły się aby wydrzeć ten kwiat samotnej dolinie, Nad wieczorem, wystąpiły przerażające objawy; ogólny bezwład opanował członki Atali: kończyny zaczęły stygnąć. »Dotknij moich palców, mówiła do mnie, czy nie zdają ci się z lodu?« Nie wiedziałem co odpowiedzieć, włosy jeżyły mi się od grozy; ona zaś mówiła: »Wczoraj jesz-