Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jeno śmierć! — O nieba! wykrzyknął misjonarz, drogie dziecię, coś popełniła? — Zbrodnię, ojcze, odparła Atala z błędnemi oczami; ale gubiłam jeno siebie, a ratowałam matkę. — Dokończ. wykrzyknąłem pełen przerażenia. — Otóż, rzekła, przewidywałam mą słabość; opuszczając sioło, uniosłam z sobą... — Co? podjąłem ze zgrozą. — Truciznę! rzeki ojciec. — Krąży w mojem łonie! wykrzyknęła Atala.
„Pochodnia wysuwa się z dłoni Samotnika, padam wpółmartwy u stóp córki Lopeza, starzec chwyta nas oboje w ramiona, i wszyscy troje, w ciemnościach, łączymy przez chwilę nasze szlochania na tem żałobnem posłaniu.
»Zbudźmy się, zbudźmy się! rzekł niebawem dzielny pustelnik, zapalając lampę. Tracimy cenne chwile; jak przystało mężnym chrześcijanom, stawmy czoło ciosom przeciwności: ze sznurem na szyi, z głową w popiele, rzućmy się do stóp Najwyższego, aby błagać zmiłowania lub poddać się jego wyrokom. Być może, jest czas jeszcze. Moja córko, powinnaś mnie była uprzedzić wczoraj wieczór.«
„Niestety, ojcze. rzekła Atala, szukałam cię ostatniej nocy; ale niebo, karząc moje grzechy, oddaliło cię ode mnie. Wszelka pomoc byłaby zresztą bezużyteczna; nawet Indjanie bowiem, tak biegli w znajomości trucizn, nie mają lekarstwa na tę, które; użyłam. O Szaklasie! osądź me zdumienie, kiedy ujrzałam iż cios