Strona:PL Cecylia Niewiadomska - Dotrzymuj słowa.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie umiem jeszcze lekcji.
— Nie umiesz? To źle, chłopcze. Trzeba się było pospieszyć. Ale moja w tem wina: powinienem był wcześniej powiedzieć ci, że wieczorem nie będzie czasu na naukę. No, to opuścisz jutro lekcję. Jesteś pilnym uczniem, więc postarasz się później wynagrodzić sobie tę stratę.
Antoś pocałował ojca w rękę i wybiegł szybko do drugiego pokoju, aby się przebrać, lecz wrócił wkrótce zmieszany i nieśmiało zbliżył się do matki:
— Mateczko! — szepnął — ja wolę nie iść do teatru i nie opuścić lekcji; byłoby mi jutro bardzo przykro, a dziś z pewnością nie mógłbym bawić się dobrze...
Matka uściskała chłopczyka i powtórzyła jego słowa ojcu, który zgodził się chętnie zostawić go w domu, pochwalił pilność i powiedział, iż się niezmiernie cieszy, że jego jedynak tak lubi naukę.
I Antosiowi wcale nie żal było teatru, ani troszeczkę, — a nazajutrz pan Mieczysław takie ciekawe rzeczy opowiadał, że chłopczyk co chwila prawie myślał sobie:
— Jak to dobrze! jak to dobrze, że nie poszedłem do teatru i nie opuściłem tej lekcji.
I za nic w świecie nie opuściłby żadnej.
Ludwiś niemniej był pilny, a Czesławek, choć nietak zdolny, pracą i usilnością dorównywał kolegom. Każdy z nich zresztą miał swój przedmiot ulubiony: Antosia zajmo-