Przejdź do zawartości

Strona:PL Bronisława Ostrowska - Opale.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po dwuwiekowych dębów szczyt,
Rozkołysany hymn się niósł...
A potem nagle cichnął bór,
I tylko drżały liście brzóz:
To świt! to świt! to świt!



Czy to błądzą w jałowcach
Strzępy nocnej mgły?
Po wykrotach, manowcach,
Gdzie wilgotne mchy,
Przez leszczyny gąszcz młody
Owczarz pędzi swe trzody.

Owce idą gromadą
I do siebie się garną,
Mgły po bagnach się kładą,
Las otwiera głąb czarną, —
Białych owiec drży stado.

Zmrok się tłucze wśród kaliny
Między głogu krze,
Cień w paprociach leży siny,
Brzask, przesiany przez gęstwiny
W śród gałęzi mrze.

Owczarz trzody swoje goni,
Tchem szerokim pierś mu gra,