Przejdź do zawartości

Strona:PL Bronisława Ostrowska - Opale.djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Konające na szczytach gór ...
O pieśni!



STARZEC.

Ktoś ty,
Która się zdajesz jutrznią, marzącą o piorunach?
Ktoś ty,
Która wyglądasz jak rozpłakana lutnia o złotych strunach?
W oczach ci błyszczą łzy,
A głos twój śpiewa i drży,
Ktoś ty?
Oto ponad otchłanią siedzę w zadumie wiecznej
I patrzę w głębię:
Ponad nią widzę tylko blask słoneczny
Zasnuty mgłą,
Na jej krawędzi konają jastrzębie
I orłowie z przerażenia mrą...
Na tym przepastnym zrębie siedzę od lat wielu,
A oto nie widziałem nikogo byłem sam...
A dzisiaj widzę ciebie...
Ktoś ty?
Dlaczego nie jesteś tam,
Tam, kędy rosną zboża złociste na glebie,
A dziewki plotą wieńce we słońcu a w weselu?



ONA.

Dlaczego nie jestem tam
Na ziemi?