Jak orzeł, wichrem pijany o świcie,
Na słońce rwie mu się dusza stęskniona,
Za świat, na górne i słoneczne życie,
Tam, gdzie tęsknica na bezkresach kona,
Gdzie buja orłów wichrowa gromada,
I gdzie na gwiazdach wielka duma siada!
Lecz sny wsiąkają w jeziorne topiele,
A nad głębiami przewiewa dech grozy:
Dreszcz się po wrzosach, po dziewannach ściele,
I lilijowe kołysze skabiozy,
Że mrą w powietrzu błękitne libele,
Że trwoga trzęsie osiki i brzozy,
Że się pokotem gną nadbrzeżne rdesty,
I fal w sitowiu konają szelesty...
Aż znów zbudzone miesięczną pozłotą
Wstają rusałki beznadziejną rzeszą,
I jeszcze ze snu owiane tęsknotą
W miesiącu włosy rozpętane czeszą:
W błyskawicowe warkocze je plotą,
Złociste iskry na głębinach krzeszą,
I na nadwodne wbiegają porosty
Przez blasków mlecznych księżycowe mosty.
To znów mdlejące padają pokotem
Przed granitowych skał tronową niszą
Strona:PL Bronisława Ostrowska - Opale.djvu/039
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.