Strona:PL Bronisława Ostrowska - Bohaterski miś.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy też ty myślałaś kiedy Halu, — pyta Staś, — że twoja zabawka wyrośnie na taką personę?
— A ty, czyś myślał, jakeś nad nim chrzestną mowę recytował, że go będziesz samolotem wozić? Co? — odpowiada Hala.
— Ale, że to niesłychane, gdzie ten niedźwiedź nie był, to fakt, — dodaje ułan.
— Żeby tak w książce opisał, toby nie uwierzyli — robi słuszną uwagę stara kucharka, znająca już moje dzieje od początku do końca, jak pacierz.
— Bo Miś jest zaczarowany — oświadcza niespodziewanie Zosia.
— Zaczarowany to on nie jest, moje dziecko, — uśmiecha się do Zosi pan Niedźwiedzki, — ale że w tem jest doprawdy coś nadzwyczajnego, — dodaje już poważniej — to niema dwóch zdań.
— Opieka Boska — mówi pani Niedźwiedzka.
— Pewno, Mamusiu! Ale przecież Miś był naprawdę mascotte‘ą — upomina się o mój honor Hala.
Kochani! Oni wierzą, że ja im przynosiłem szczęście!
Czuję się wzruszonym i zawstydzonym zarazem.
Czemże bo ja byłem? Czemże jest mascotte‘a?
Odbiciem ich. Ich własnych życzeń, ich wiary, ich woli.
Przypomniałem pamiętne słowa lustra. Spełniły się co do joty.
Byłem dzieckiem szczęścia. Doszedłem do wróżonego celu. Służyłem wiernie ludziom.
— A cóż będzie dalej z Misiem? — zapytał nagle pan Niedźwiedzki.
— No! przecież Stasia nigdy chyba nie puścimy bez Misia na samolocie!
— Oczywiście, — zgadzają się wszyscy.
— Słusznie, — myślę i ja. — Jeszcze się znajdzie robota. I rozczulonem spojrzeniem ogarniam wszystkie te kochane twarze ludzkie i drogie mi kąty i, uśmiechające się do mnie zewsząd, stare, wierne towarzysze ze świata rzeczy.
Hej! czyliż szeroki świat nie stoi otworem dla pluszowego niedźwiedzia!