Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/486

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dźwięk, zapach, wszystko co jest życiem wchodzi dla mnie w skład piękności, wszystko co poi wonią, śpiewa lub promieniuje, należy do niej z prawa. — Lubię pyszne brokaty, wspaniałe materje o szerokich i ciężkich fałdach; lubię rozłożyste kielichy kwiatów, przejrzystość źródlanych wód i migotliwy blask pięknej broni, rasowe konie i białe wielkie psy, jak na obrazach Pawła Veronese. Jestem, pod tym względem, prawdziwym poganinem i nie uznaję źle zbudowanych bogów: — mimo iż, w gruncie, nie jestem z typu ludzi, których się nazywa bezbożnikami, niemasz w istocie gorszego chrześcijanina odemnie. — Nie pojmuję tego udręczenia materji, które stanowi istotę chrystjanizmu; znajduję, iż świętokradztwem jest godzić w dzieło Boga. Nie mogę uwierzyć, iżby ciało było złem, skoro ulepił je on sam swymi palcami i na swój obraz. — Niezbyt mi się podobają długie, ciemne szarafany, z których wystaje jedynie głowa i ręce, oraz płótna, gdzie wszystko jest utopione w cieniu z wyjątkiem czoła, z którego strzelają promienie. — Chcę, aby słońce wchodziło wszędzie, aby było możliwie najwięcej światła a najmniej cienia, aby kolor lśnił się, linja falowała wężowo, aby nagość jaśniała dumnie i aby materja nie kryła się z tem że istnieje, skoro, tak samo jak duch, jest ona nieśmiertelnym hymnem na chwałę Boga.
Pojmuję doskonale szalone uwielbienie Greków dla piękności; co do mnie, nie znajduję nic niedorzecznego w prawie, które nakazywało sędziom słuchać obrońców jedynie w zaciemnionem miejscu, z obawy iżby ujmujące wejrzenie, wdzięk ruchów i postawy nie uprzedzały ich korzystnie i nie przeważały szali.
...Jestem człowiekiem z czasów homeryckich; — świat, w którym żyję, nie jest moim światem; nie rozumiem nic ze społeczeństwa które mnie otacza. Chrystus nie zjawił się dla mnie; jestem równie poganinem jak Fidjasz i Alcybiades. — Nigdy nie wstąpiłem na Golgotę, aby tam zrywać kwiaty cierpienia; głęboka rzeka,