Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/376

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w ogrodzie Edenu, musieli być pierwsi rodzice, kiedy, wychodząc z rąk Boga, ujrzeli się, zbliżyli i obcowali zrazu jak brat i siostra: Wirginia, słodka, skromna, ufna jak Ewa; Paweł, podobny do Adama, o postawie mężczyzny, a prostocie dziecka.
Niekiedy, Paweł (opowiadał mi to tysiąc razy) mówił do Wirginii, kiedy, we dwoje tylko, wracali z pracy: „Gdy jestem znużony, widok twój jest dla mnie wypoczynkiem. Kiedy, ze szczytu góry, widzę cię w głębi kotliny, wydajesz mi się, pośród tych sadów, niby pączek róży. Kiedy posuwasz się ku domowi, kuropatwa biegnąca ku młodym nie dorównywa ci urokiem kibici i lekkością chodu. Mimo iż tracę cię z oczu gdy skryjesz się za drzewami, nie potrzebuję widzieć, aby cię odnaleźć; coś z ciebie, czego nie umiem nazwać, zostaje w powietrzu kędy przechodzisz, na trawie gdzie siędziesz. Kiedy zbliżam się do ciebie, czarujesz wszystkie me zmysły. Lazur nieba mniej jest piękny niż niebo twych oczu, śpiew bengali mniej słodki niż dźwięk głosu. Skoro dotknę cie jeno końcem palca, całe ciało drży z rozkoszy. Pamiętasz ów dzień, w którym przechodziliśmy po osuwających się kamieniach rzekę? Dotarłszy do brzegu, byłem już bardzo znużony, ale, kiedy wziąłem cię na plecy, zdawało mi się że mam skrzydła jak ptak. Powiedz mi, przez jakie czary zdołałaś mnie urzec? Rozumem? ależ nasze matki mają go więcej niż my oboje. Pieszczotą? toć one ściskają mnie częściej niż ty. Sądzę, że twoją dobrocią. Nie zapomnę nigdy, jak szłaś boso aż do Czarnej Rzeki, błagać o łaskę dla zbiegłej niewolnicy. Masz, ukochana, weź tę kwitnącą cytrynową gałąź którą zerwałem w lesie; umieścisz ją na noc koło łóżka. Zjedz ten plaster miodu: zdobyłem go dla ciebie na urwisku. Ale przedtem, odpocznij na mem łonie, a nabiorę świeżych sił“.
Wirginia odpowiadała: „O, bracie, ranne promienie słońca, padające na szczyty skał, dają mi mniej radości niż twoja obecność! Kocham serdecznie mą matkę, ko-