Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o sobie? W dwóch słowach mogę zawsze wyrazić swój stan fizyczny i moralny: Cierpię, kocham; od jakiegoś czasu, wszystko dzieje się pod tym znakiem.
Tak, bardzo cierpię; miałam, mam gorączkę; czuję że noc będzie straszna: umieram już z pragnienia, pali mi pierś i wnętrzności. Dzień był dość znośny: miałam u siebie tak miłych ludzi, tak zajmującą rozmowę, że pragnęłam abyś był przy tem: dla ciebie; dla mnie bowiem, dobre, średnie, czy liche nic nie przyczynia do potrzeby oglądania ciebie; jest to potrzeba mej duszy, jak oddechanie potrzebą płuc.
Mój Boże, jakże chciałabym umiarkować, zdławić nawet tę potrzebę! Jest zbyt żywa na mój słaby organizm, a przytem, konieczniejsze niż kiedykolwiek jest, abym się przyzwyczaiła mało cię widywać. Och, Boże, wszystko nas rozdziela, drogi mój, a wszystko zbliżało mnie z człowiekiem, który urodził się o trzysta mil odemnie. Ach, bo też ożywiało go uczucie, które zwalcza samą niemożność. Nie skarżę się, dajesz mi dosyć; człowiek zawsze się czuje nadto bogatym, kiedy się ma przeprowadzać, lub wszystko stracić.
I cóż, drogi mój, jakże spełniłeś swoje projekty? Pracowałeś dużo? Nie sądzę. Oto, co robiłeś: obiad, po obiedzie rozmowa, o piątej do Temple, gdzie odczytałeś zmiany poczynione w Hetmanie: wychwalano je pod niebiosa! przy tej miłej gawędce godziny płyną szybko; wróciłeś przed dziewiątą, bardzo miło jest wegetować w rodzinie i pozwolić się ubóstwiać do jedenastej, dwunastej; tutaj, uciekam się do sztuki Agamemnonowego malarza i milknę... Dobranoc.
Nie wiem, jaką godzinę przeznaczasz mi jutro, mimo iż powiedziałeś mi że wieczór; ale tyle rzeczy przepływa przez twoją głowę, iż projektów twoich nigdy nie należy uważać za zobowiązania; zresztą, oddasz mi, co będziesz mógł. Ale nie przychodź o czwartej; powiedziałam komuś, aby przyszedł o tej godzinie, ponieważ wyobrażałam sobie, że raczej wybierzesz każdą inną.