Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu się pomocnik nie nadarzy;
Sami se zżuią, dobrzy ludzie.

...Wiem, że bogate y ubogie,
Mądre, szalone, świeckie, xiędze,
Hoyne y skąpe, tanie, drogie,
Małe y duże, pychy, nędze,
Damy z kołniérzem w zmyślne rurki,
— Iakietamkolwiek godło czyie —
Iedwabie czy siermiężne burki:
Wszytko dołapi śmierć za szyie.

Umarł y Paris y Helena;
Ktobądź umiéra, w męce schodzi:
Czy mu serdeczna pęknie wena,
Czy wnątrze żółcią się zasmrodzi,
Skona, złym potem uznojony!
Nikt nie wspomoże nieszczęsnego,
Bo niémasz siestry, dzieci, żony,
By chcieli stanąć w tem za niego.

Śmierć go otrząśnie y pobladzi,
Nos mu przygarbi, napnie żyły,
Szyię mu wezdmie y rozsadzi,
Scięgna y nerwy odrze z siły.
Ciałko niewieście, tak wybornie
Gładkie, ach, więcey niźli trzeba!
Musisz-że mąk tych czekać kornie?
Tak, abo żywcem iść do nieba.

...Podawać piłkę, rzecz to gasza,
A żeńska chwytać ią do siatki;
Ot, cała słuszność, nasza, wasza,
Takie miłości są zagadki;
Wiary w tych igrach ty nie pytay,
Choćby sto razy ią poprzysiądz,