Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ogólnej dysharmonji zadźwięczał ton pokrewny... „On musi być szlachetnym.“
Czy pamiętasz te słowa?


∗                ∗

Nie troszczy się bogacz o grosze, które nędzarzom rzucił, nie myśli słońce o strumieniach ciepła, które na zmarzniętej ziemi roślinność wywołały, — więc i ty nie dbasz być może o słowa, które wskrzesiły duszę obumarłą.
Mimo to, bądź błogosławiona, ty, która dla jednej z istot rozumnych stałaś się wcieleniem ideału, streszczeniem najwznioślejszych przymiotów natury ludzkiej, ogniwem, które łączy z ogółem jednostkę, oderwaną od niego. Cokolwiekbądź zajdzie kiedy, tyś mi dała jedną chwilę prawdziwego szczęścia, podniosłaś myśl i uczucie na wyższy stopień i dla reszty życia nowy wskazałaś kierunek. Jak błyskawica, która wśród ciemnej nocy zbłąkanemu wskazuje odrazu przepaść, gdzie mógł się stoczyć, i drogę, która do celu wiedzie.


∗                ∗

Sława jest jak powietrze, które człowieka ze wszystkich stron otacza, czepia się rąk i nóg, wlewa się uszami, skacze do oczu, przez drzwi i okna wdziera się do mieszkania, obiega ziemię i z drugiego jej końca przynosi własne echo. Ona jest bodźcem dla działalności, budzicielem drzemiącej energji, — ona wybrańcom toruje drogę wśród tłumów, przypina skrzydła do lotu, a trwa nawet i wówczas, gdy głowa, laurami niegdyś spowita, rozsypała się w garść popiołu.
Czemże jest miłość wobec niej?... Czem pyłek wobec ogromu atmosfery. Jest ona także niewidzialnem źródłem, bijącem na dnie ludzkiego serca, z którego płynie potok wielkich niepokojów, unoszący kropelkę szczęścia.
Lecz, gdyby mi dano do wyboru: miłość czy sławę, pyłek czy atmosferę?... — wybrałbym miłość. I cóż mi po całej at-