Przejdź do zawartości

Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 02.djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

której nie położyłaby pieczęci Anglja, albo Holandja...
Holandja! mniejsza od Brandenburgji, której jednak podoba się mieć kolonje prawie cztery razy rozleglejsze od całych Niemiec!... No — i posiada je, a my pewnego poranku musielibyśmy pić na śniadanie cykorją, zamiast kawy, gdyby tak się podobało Holandji...
„Więc jego nie choinka wzruszyła, tylko... holenderskie kolonje?“ — pomyślał markotny sekretarz.
Wzburzony olbrzym pociągnął kilka razy dym z giętkiego cybucha; powoli jednak nabrzmiałe na czole żyły pobladły mu i — uspokoił się.
— Uważałem — rzekł sekretarz — że księciu podobał się ten mały chłopiec przed pajacem?...
— A, tak! to był tęgo zbudowany malec! — odparł książę z uśmiechem znawcy mięsa dla armat.
— Zdawało mi się nawet, że książę miał zamiar ofiarować mu pajaca?
— No, alem przecież tego nie zrobił — odpowiedział olbrzym.
— Czy książę sądzi, że świąteczne podarunki nie są stosowne dla niemieckich dzieci?
— Przeciwnie... Zresztą dałem mu najlepszy podarunek, jaki mógł dostać.
Sekretarz spojrzał ciekawie.
— Dałem mu — niezaspokojone pragnienie — odparł książę, a potem dodał:
— Im więcej będzie takich pragnień, tem dla nas lepiej!
— Przed jedynastu laty jednak, w Wersalu, byłeś książę łaskawszy dla małej Francuzki, która dostała od was lalkę?
— Bo widzisz, im więcej — tam będzie zaspokojonych pragnień, tem znowu dla nas lepiej!
To powiedziawszy, książę odwrócił się i utopił wzrok w wiszącej mapie holenderskich kolonij. Sekretarz posmutniał,