Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 01.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dowe i prywatne stosunki stały się nieznośnemi. Rozdrażniony i rozżalony, wziąłem dymisją jako nauczyciel i wyjechałem do Anglji. Jest temu lat trzydzieści.
Dodam tu nawiasowo, że kiedym opuszczał Paryż, jadąc nocnym pociągiem, świeciła na niebie pełnia. Ponieważ były kobiety, więc naturalnie dużo rozmawiano o księżycu. Damy twierdziły, że jest to gwiazda zakochanych, jakiś wiejski dzierżawca nazywał go słońcem cyganów i złodziei, a pewien starzec, który dotychczas niewielki udział przyjmował w rozmowie, odezwał się nagle:
— A ja państwu powiadam, że księżyc to planeta tułaczów. Kto urodzi się pod jego znakiem, nie znajdzie spokojnego kąta na ziemi, a niewiadomo, czy i po śmierci nie zostanie upiorem...
Wszyscy śmieli się z tych sentencyj, wypowiedzianych kaznodziejskim tonem; ale mnie dreszcz przeszedł. Nic dziwnego: dobrowolna emigracja z kraju zrobiła mnie drażliwym w tej kwestji.
Dla nas, Francuzów, Anglja jest szkołą publicznego życia. Jadąc tam, planowałem sobie, że dokończę mego ukształcenia, znajdę sympatją, jakiej nie miałem w kraju, że wreszcie zdobędę mająteczek i powróciwszy do Francji, założę pensjonat, w którym sam będę panem.
Istotnie Anglja nie zawiodła moich nadziei. Przemieszkałem w niej lat dziesięć, a czas ten był najszczęśliwszy w mojem życiu. Dojrzałem umysłowo, zdobyłem szacunek ludzi rozumnych, a nawet zebrałem pewien fundusz. Nie krępując się w wydatkach, odłożyłem tysiąc funtów szterlingów.
Przyjaciele moi zachęcali mnie, ażebym tam założył szkołę; ofiarowali mi nawet pomoc. Ale odmówiłem. Chciałem podzielić się z ziomkami doświadczeniem, nabytem w Anglji, a co ważniejsze, poczułem tęsknotę do kraju. Dopóki pracowałem, lata upływały mi jak dnie, lecz gdym już pomyślał o powrocie do Francji, minuty wydawały mi się za długie. W ciągu