Strona:PL Bolesław Prus - Placówka.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lami marzył na jawie. Oto znowu jest wiosna, i Ślimak bronuje owies. Przed nim idą machające ogonami kasztanki, nad nim świergocą wróble, tam Stasiek przegląda się w rzece, a tam pański szwagier jedzie na koniu, którego nie może utrzymać. Z pod mostu, gdzie żona pierze bieliznę, rozlega się łoskot kijanki, w ogródku wykrzykuje Jędrek, a Magda odpowiada mu z izby...
W tej chwili Ślimak poczuł swąd pogorzeliska, i nagle — wszystko mu obmierzło. I ta rzeka zamarznięta, w której już nigdy nie przejrzy się Stasiek, i te wzgórza pokryte śniegiem, i ta chałupa ciasna, pusta, bez dachu, z kominem szkaradnie sterczącym. Wszystko mu obmierzło, wszystko, i — pierwszy raz w życiu zapragnął uciec stąd, gdzieś tak daleko, w takie odmienne strony, gdzieby mu już nic nie przypominało ani Staśka, ani Owczarza, ani koni, ani tej przeklętej zagrody.
— Co mi ta!... — mruknął, uderzając pięścią w powietrze. — Co mi za niewola tu siedzieć?... Mam trochę grosza, tyle samo wezmę od Niemców i kupię inny grunt. Mam się tu budować, żeby mnie znowu spalili? tu gospodarzyć, żebym nic nie sprzedawał? tu siedzieć, żeby mnie inni pozbawiali zarobku?... Wolę nie być chłopem, a żyć jak Niemiec, co kupuje ziemię najtaniej, a sprzedaje najdrożej i ma pieniądze...
Zeszedł ze wzgórza do stajni i położył się na słomie niedaleko żony, która jęczała w malignie. Wnet zasnął.
W południe, na progu stajni ukazał się stary Hamer, a za nim Niemka z dwójniakami gorącej strawy. Widząc, że chłop śpi, Hamer szturgnął go parę razy łaską.
— Hej! hej! wstawajcie tam! — zawołał.
Ślimak ocknął się, usiadł na słomie i przetarł zdziwione oczy. Zobaczywszy zaś, że jakaś baba stoi nad nim z dwójniakami, poczuł głód, i milcząc, wziął od niej naczynie i łyżkę. Potem chciwie zaczął jeść.
Stary Hamer usiadł na progu, popatrzył na chłopa, poki-