Strona:PL Bolesław Prus - Pierwsze opowiadania.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wanej kołysce, co została po zmarłym bracie, i sypiał w niej przez dwa lata. Potem przyszła mu na świat siostra, Rozalja, więc musiał jej miejsca ustąpić, a sam, jako osoba dorosła, przenieść się na ławę.
Przez ten rok kołysał siostrę, a przez cały następny — rozglądał się po świecie. Raz wpadł w rzekę, drugi raz dostał batem od przejezdnego furmana za to, że go o mało konie nie stratowały, a trzeci raz psy tak go pogryzły, że dwa tygodnie leżał na piecu. Doświadczył więc niemało. Zato, w czwartym roku życia, ojciec podarował mu swoją sukienną kamizelkę z mosiężnym guzikiem, a matka — kazała mu siostrę nosić.
Gdy miał pięć lat, użyto go już — do pasania świń. Ale Antek niebardzo się za niemi oglądał. Wolał patrzeć na drugą stronę Wisły, gdzie za wapiennem wzgórzem raz na raz pokazywało się coś wysokiego i czarnego. Wyłaziło to z lewej strony, jakby z pod ziemi, szło wgórę i upadało na prawo. Za tem pierwszem szło zaraz drugie i trzecie, takie same czarne i wysokie.
Tymczasem świnie, swoim obyczajem, wlazły w kartofle. Matka, spostrzegłszy to, zawinęła się wedle sukiennej kamizelki Antkowej tak, że chłopiec prawie tchu nie mógł złapać. Ale że nie miał w sercu zawziętości, bo było z niego dziecko dobre, więc wykrzyczawszy się i wydrapawszy — kamizelkę, zapytał matki:
— Matulu! a co to takie czarne chodzi za Wisłą?
Matka spojrzała w kierunku Antkowego palca, przysłoniła oczy ręką i odparła:
— Tam za Wisłą? Cóż to nie widzisz, że wiatrak chodzi? A na drugi raz pilnuj świń, bo cię pokrzywami wysmaruję.
— Aha, wiatrak! A co on, matulu, za jeden?
— At głupiś! — odparła matka i uciekła do swojej roboty. Gdzie ona miała czas i rozum do udzielania objaśnień o wiatrakach!...
Ale chłopcu wiatrak spokojności nie dawał. Antek widy-