Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/502

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i dowcipkował, następnie, zadyszany, upadł na krzesło, a pochwili rzekł:
— Uważa pan, szanowny panie Wokulski, ja czasami myślę, nie z własnego doświadczenia, bo moja narzeczona jest najszlachetniejszą kobietą ale czasami myślę, że kobiety to nas niekiedy zwodzą...
— Tak, niekiedy.
— Może nie jestto ich wina — mówił baron — potrzeba jednak przyznać, że niekiedy pozwalają bałamucić się zręcznym intrygantom...
— O pozwalają.
Baron drżał tak, że chwilami zęby mu szczękały.
— Nie sądzisz pan — zapytał po namyśle — że jednak należałoby temu zapobiedz?...
— W jaki sposób?...
— Choćby usuwając kobietę od stosunków z intrygantami.
Wokulski głośno roześmiał się...
— Można kobietę uwolnić od intrygantów, ale czy podobna uwolnić ją od jej własnych instynktów?... Co pan poradzisz, jeżeli ten, który w pańskich oczach jest tylko bałamutem, czy intrygantem, dla niej jest — samcem tego, co ona gatunku?...
Stopniowo opanowywał go wściekły gniew... Chodził po pokoju i mówił:
— Jaka walka jest możliwą z prawem natury, według którego suka, choćby najlepszej rasy, nie