Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piąc się w rachunkach i korespondencyach kupieckich. Jejmość zaś, zamiast ochłonąć, gorączkowała się coraz bardziej; a gdy jej małżonek, znudzony siedzeniem, czy też dla załatwienia jakiego interesu, wyszedł kiedy na miasto, biegła za nim... podpatrywać czy nie idzie na schadzkę!...
Niekiedy, osobliwie podczas zimy, Stach wymykał się na tydzień z domu do znajomego leśnika, polował tam całe dnie i włóczył się po lasach. Wówczas pani już trzeciego dnia jechała w pogoń za swym kochanym zbiegiem, chodziła za nim po gąszczu i w rezultacie — przywoziła chłopa do Warszawy.
Przez dwa pierwsze lata tego rygoru Wokulski milczał. W trzecim roku, począł co wieczór zachodzić do mego pokoju na gawędkę o polityce. Czasami, gdyśmy się rozgadali o dawnych czasach, on, obejrzawszy się po pokoju, nagle urywał poprzednią rozmowę i zaczynał jakąś nową:
— Słuchaj mnie Ignacy...
Wtedy jednakże, jakby na komendę, wpadała z góry służąca, wołając.
— Pani prosi!... Pani chora!...
A on biedak machał ręką i szedł do jejmości, nie zacząwszy nawet tego, co chciał mi powiedzieć.
Po upływie trzech lat takiego życia, któremu zresztą nie można było nic zarzucić, poznałem, że stalowy ten człowiek zaczyna się giąć w aksami-