Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że już posiadam sławę naprzykład na Syryuszu? A przecież Kopernik nie jest dziś w lepszem położeniu odnośnie do ziemi i tyle go obchodzi statua w Warszawie, co mnie piramida na jakiejś Wedze!... Trzy wieki sławy oddam za chwilę szczęścia i dziwię się tylko mojej głupocie, że kiedyś inaczej myślałem“.
Jakby w odpowiedzi na to, spostrzegł po drugiej stronie ulicy Ochockiego; wielki maniak szedł wolno, ze spuszczoną głową i rękoma w kieszeniach.
Prosty ten zbieg wypadków głęboko wstrząsnął Wokulskim; przez chwilę uwierzył nawet w przeczucia i pomyślał z radosnem zdumieniem.
„Czy mi to nie zapowiada, że on będzie miał sławę Kopernika, a ja — szczęście?... A budujże sobie machiny latające, tylko zostaw mi swoję kuzynkę!... — Cóż znowu za przesądy?... — opamiętał się po chwili. — Ja i przesądy!...“
W każdym razie bardzo podobało mu się zdanie, że Ochocki będzie miał nieśmiertelną sławę, a on — żywą pannę Izabelę. Serce napełniła mu otucha. Żartował z siebie, lecz mimo to czuł, że jakoś więcej ma spokoju i odwagi.
„Więc przypuśćmy — mówił — że w rezultacie po wszystkich moich zabiegach — odtrąci mnie... No?... słowo honoru, że natychmiast wezmę utrzymankę i będę z nią siadał w teatrze, obok loży państwa Łęckich. Zacna pani Meliton, a może