Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jakoż jego świątobliwość nakazał ściągnąć wojska i ustawić je w w najważniejszych punktach kraju. Jednocześnie posłał rozkaz do Nitagera, aby ten zostawił granicę wschodnią swemu pomocnikowi, a sam, z pięcioma najlepszemi pułkami, maszerował do Memfisu.
Tak czynił pan, nietyle dla osłonienia arystokracji przed pospólstwem, ile dlatego, ażeby mieć pod ręką duże siły, na wypadek, gdyby arcykapłani podburzyli Górny Egipt i pułki należące do świątyń.
10-go Paofi w zamku królewskim i jego okolicach zapanował wielki ruch. Zebrali się delegaci, mający przyznać faraonowi prawo czerpania ze skarbu w Labiryncie, tudzież mnóstwo ludzi, którzy chcieli przynajmniej patrzeć na miejsce, gdzie odbywała się niezwykła w Egipcie uroczystość.
Procesja delegatów zaczęła się z rana. Przodem szli nadzy chłopi, w białych czepcach i opaskach; każdy miał w ręku grubą płachtę dla okrycia grzbietu w obecności faraona. Za nimi posuwali się rzemieślnicy, ubrani jak chłopi, od których różnili się nieco cieńszemi płachtami i wąziutkiemi fartuszkami, pokrytemi różnobarwnym haftem.
Następowali kupcy, niektórzy w perukach, wszyscy w długich koszulach i pelerynach. Tu już można było widzieć na rękach i nogach bogate branzolety, a na palcach pierścienie. Potem szli oficerowie w czepcach i kaftanach w pasy: czarne i żółte, niebieskie i białe, niebieskie i czerwone. Dwaj, zamiast kaftanów, mieli na piersiach mosiężne pół-pancerze.
Po dłuższej przerwie ukazało się trzynastu szlachty w wielkich perukach i białych szatach do ziemi. Za nimi sunęli nomarchowie w szatach oblamowanych purpurową taśmą i w koronach na głowie. Pochód zamykali kapłani z ogolonemi głowami i twarzami, w panterczych skórach przez plecy.
Delegaci weszli do wielkiej sali pałacu faraonów, gdzie stało siedem ław jedna za drugą: najniższa dla chłopów, najwyższa dla stanu kapłańskiego.