Strona:PL Bolesław Prus - Dzieci.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niemile dotknął Świrskiego. Ja jestem Dawid Regen, zegarmistrz...
— Aha!... — mruknął Świrski, przypominając sobie.
— I ja towarzysza znam. Towarzysz nazywa się...
— Wszystko jedno... — przerwał Świrski.
— To prawda — potwierdził Regen. — Towarzysz przyjechał tu na moją sprawę z panem policmajstrem?...
— Nie znam pańskiej sprawy z policmajstrem — odpowiedział cierpko Kazimierz.
— Jak to może być, ażebyście nie znali?... — zdziwił się Regen. — No, ale jeżeli chcecie należyć do interesu, to ja wam opowiem...
— Wcale nie chcę należyć!... — odparł zirytowany Świrski, nie mogąc oprzeć się podejrzeniu, że rozmawia z nienormalnym człowiekiem. Ale Regen nie słuchał i nie słyszał go, tylko mówił swoje:
— Moja mama, pan wie, handluje damską garderobą. Raz, po katolickim Nowym Roku, moja mama spacerowała sobie z drugą, bardzo porządną kupcową, koło sklepu, gdzie ja naprawiałem zegarki, i nawet roześmiała się do mnie, a ja do niej przez okno. Moja mama miała w rękach damskie okrycie i dwie parasolki. Wtem, naprzeciw, idzie pan policmajster. Nic nie mówi, tylko raptem wyrywa mojej mamie z rąk obie parasolki i okrycie, rzuca na ziemię i depcze nogami, a ja to wszystko widzę przez okno. Więc wybiegłem na chodnik i mówię: Przepraszam pana policmajstra, ale teraz jest konstytucja i nie można tak uchybiać porządnym kupcowym... „Tiebie szto — on mówi — ty padlec?...“ A ja mówię: To jest moja mama i przy konstytucji nie wolno tak robić... „Ach, ty sukin syn...“ — on mówi. — Kazał mnie aresztować, zaprowadzić do swojej kancelarji i mówi: „Ty jewrej kryczy: aj waj!...“ Ja mówię: Przepraszam pana policmajstra, ale ja jestem ruski konstytucyjny obywatel, ja mam wolność... Wtedy on kazał mnie przewrócić i ciągle woła: „Ty jewrej kryczy: aj waj!...“