Strona:PL Bolesław Prus - Dzieci.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Świrski. Dajmy na to: dlaczego uczniowie pierwszej klasy nie mieliby naradzać się nad wykładami trygonometrji, albo logarytmów?... (Śmiech).
Po uwadze Świrskiego zebranie postanowiło sprawę szkoły wolnej, a nadewszystko udziału uczniów w naradach, przekazać osobnej komisji. A tymczasem Świrski zapoznał się bliżej z Jędrzejczakiem i Linowskim, których do tego dnia znał niewiele.
Niekiedy zamiast wniosków, roztrząsanych i przyjmowanych albo odrzucanych, wypowiadano poglądy, niby dogmaty, na które niegodzący się dostawali nazwę burżujów i zacofańców. Naprzykład: praca musi trwać niedłużej, jak osiem godzin na dobę, za co robotnik powinien mieć należyte utrzymanie i zabezpieczoną starość. Środki do życia każdy powinien czerpać tylko z własnego trudu, nigdy z procentów od kapitału. Ziemia i fabryki należą do społeczeństwa, które mianuje dyrektorów i zarządzających; ci zaś znajdują się pod kontrolą najbliższych pracowników. Wszelka własność prywatna i wszelkie dziedzictwo znosi się...
— Mój ojciec — odezwał się Jędrzejczak — chyba nie wyrzeknie się swojej ziemi.
— Ani mój stryj... — szepnął Świrski.
— A mój znowu ojciec nie pozwoli kontrolować się gajowym, których dotychczas on kontrolował... — dodał, śmiejąc się, Linowski.
— Jakim zresztą sposobem zaprowadzicie wszystkie te zmiany?... — zapytał Świrski mówcę, który wykładał powyższe poglądy.
— Siłą!... walką!... — odparł mówca. — Obalimy rząd kapitalistów i zacofańców, a stworzymy nasz: postępowy i demokratyczny...
— Do walki trzeba wojska... broni... — odparł Świrski.
— Każdy proletarjusz jest żołnierzem — odpowiedzia-