Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W milczeniu cała kawalkada skierowała się w gęstwinę i, pozsiadawszy z koni, utworzyła radę wojenną.
Dr. Mański zaproponował pierwszy głos Piotrusiowi, jako najlepiej świadomemu rzeczy, gdy jednak chłopiec ociągał się skromnie, zagaił sam naradę.
— Zdaje mi się, — rzekł — iż należy nam poprostu otoczyć bandytów i wydobyć don Fernanda siłą.
— I moje takie zdanie — potwierdził Mateusz. — Co mamy robić z nimi ceremonie. Jest nas dwudziestu zdecydowanych ludzi, więc damy sobie radę.
Don Basilio nie podzielał tego zapatrywania.
— Nie znacie panowie miejscowych bandidos — objaśnił — są to ludzie więcej niż zdecydowani. Wiedzą co ich czeka i bronić się będą zapamiętale. Zresztą mają tę wyższość nad nami, że znają nawylot las cały i wszystkie jego kryjówki. Sądzę też, że Piotruś mógłby nam dać istotnie pożyteczne wskazówki.
Teraz dopiero zabrał głos Piotruś.
— I ja mniemam — rzekł — iż na nic będzie jawne atakowanie. O ile miałem