Tak więc, jest oczywistość i ciemność, aby oświecić jednych a zamroczyć drugich. Ale oczywistość jest taka, iż przewyższa, lub co najmniej wyrównywa oczywistość rzeczy przeciwnej: nie rozum tedy może nas skłonić aby nie iść za nią; może to być jeno pożądliwość i złośliwość serca. Tym sposobem jest dosyć oczywistości aby potępić, a nie dosyć aby przekonać; iżby się ujawniło, iż w tych, którzy za nią idą, łaska to, nie rozum, każe im iść za nią, w tych zaś którzy uciekają przed nią, pożądliwość to, nie rozum, każe uciekać.
Vere discipuli, vere Israelita, vere liberi, vere cibus.[1]
Uznajcie tedy prawdę religji w samejże ciemności religji, w tej odrobinie światła jaką mamy o niej, w obojętności poznania jej w jakiej żyjemy.
Nie pojmujemy w żadnej mierze dzieł Boga, jeśli nie przyjmiemy za zasadę, że chciał zaślepić jednych, a oświecić drugich.
Dwie sprzeczne racje. Trzeba od tego zacząć: bez tego nie rozumiemy nic, i wszystko jest herezją; a nawet, na końcu każdej prawdy, trzeba dodać, iż pamiętamy o prawdzie przeciwnej.
Zarzut. — Najwidoczniej Pismo św. pełne rzeczy niepodyktowanych przez Ducha św. — Odpowiedź: Nie szkodzą tedy zgoła wierze. — Zarzut. Ale Kościół orzekł, że wszystko jest z Ducha św. — Odpowiedź. Odpowiem dwie rzeczy: najpierw, iż Kościół nigdy tego nie orzekał; powtóre, iż, gdyby był orzekł, dałoby się tego bronić.
Wiele jest umysłów opacznych.
Dionizy posiadł miłość, był zdolny...[2]