Ludzie tego rodzaju to akademiści[1], sztubaki, a to jest najgorszy rodzaj ludzi jaki znam.
Dobry ton zasadza się na tem, aby nie mieć pobłażania, a zbożność[2] na tem, aby mieć pobłażanie dla drugich.
Piękna mi przyczyna, aby się radować, aby się chwalić, z podniesioną głową, w taki sposób: „Zatem, weselmy się i żyjmy bez obawy i niepokoju, i czekajmy śmierci, skoro rzecz jest niepewna, a wówczas zobaczymy, co się z nami stanie...“ Nie widzę w tem konsekwencji.
Czyż taką rzecz mówi się z radością? to chyba rzecz, którą należy mówić smutno.
To nie jest w dobrym tonie.
Nawrócisz mnie[3].
Nie martwić się tem i nie lubić... to objaw słabości ducha a nie przewrotności woli.
Czyż to jest odwagą ze strony umierającego człowieka, iż spieszy, w niemocy i konaniu, stawić czoło wszechmocnemu i wiekuistemu Bogu?
To świadczy, że niema co z nimi mówić: nie przez wzgardę, ale ponieważ brak im zdrowego rozumu; trzeba, aby Bóg ich ruszył.
Tak, trzeba wyznawać religję, którą oni gardzą, aby nie gardzić nimi.