niezwykle śmiało. W tem jednem jego powiedzeniu czyż nie mieści się, o ileż naprzód, teorja „własność jest kradzieżą“?
Jedynem źródłem ludzkiego prawa, ludzkiej powagi, jest siła; nie zgłębiajmy (mówi) żadnego autorytetu, bo ujrzymy jego nicość. Mimo to, mamy rację, że je czcimy; zapewniają nam bodaj jaki porządek; bronią, by ludzie nie pozagryzali się wzajem.
Jedyna, wielka godność człowieka, to jego myśl: ale co jest ta nasza myśl! Gdzież wogóle są kryterja jakiejś rzeczy? gdzie jakakolwiek pewność? Czyż my wiemy nawet to że nie śnimy? Czem, w istocie, różni się sen od rzeczywistości?
Tak więc, bez wiary niema mowy o poznaniu, niema mowy o punkcie oparcia. I oto, po tej druzgoczącej rewizji wszelkich ludzkich pojęć, przechodzi Pascal do swego istotnego celu. Jedynie religja chrześcijańska tłumaczy nam wszystko. Ona tłumaczy nam dwoistość natury ludzkiej, która inaczej byłaby nie do zrozumienia: niepojętą wielkość i niepojętą nędzę człowieka; jego majestat i jego upodlenie. Są w nas dwie natury: jedna, świadcząca nam czem byliśmy niegdyś i co możemy łaską wiary odzyskać, druga, jawiąca poniżenie, w któreśmy się przez grzech stoczyli. I oto religja sama mówi: