Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Odwróciła się odeń w milczeniu. Przystąpił, otoczył ją ramieniem i prosił szeptem:
— Powiedz! —
— Spaliłam ją!
Pochwycił ją szybko, obrócił jej twarz ku sobie, ale, widząc, że się zaraz rozpłacze, puścił ją.
— To dziwne, — pomyślał — że jej tak łzy na zawołanie przychodzą!
Stali chwilę obok siebie. Nagle spytała Synnöwe:
— Czemu napisałeś tę kartkę?
— Ingrid ci mówiła! — odparł.
— To było z twej strony okrucieństwo!
— Ojciec kazał.
— Mimo to...
— Myślał, że zostanę kaleką na całe życie. Odtąd, powiedział, ja będę na ciebie pracował!
Ingrid ukazała się w dali. Zaczęli tedy znowu iść.
— Nigdy cię bardziej nie kochałem, jak wówczas, gdym cię uważał za straconą!
— Najlepiej się człowiek poznaje, kiedy jest sam! — odparła.
— Tak! Wówczas poznajemy, kto ma nad nami największą władzę! — powiedział poważnie, głośno i kroczył śmiało obok niej.
Już nie zbierała jagód.
— Może chcesz jagód? — spytała, podając mu dłoń.
Chwycił te dłoń, pełną jagód i powiedział drżącym głosem